środa, 25 grudnia 2013

Podsumowanie 2013.

STYCZEŃ
12.01 Tatuaż
Farbowanie włosów na czerwony.

LUTY
18-tka Gabriela.
Problemy ze zdrowiem. Badania, tabletki. Ble, ble.
Szczepienie.
Wstępne deklaracje maturalne.

MARZEC
Wizyta Izraelitów.
Skręcona kostka.
Reklamowanie liceum.
Wiosna.
Święta.

KWIECIEŃ
Wizyta na uczelni wyższej razem z klasą.
Próby i przedstawienie z okazji zakończenia roku klas trzecich.
25.04 Pierwsza jazda samochodem

MAJ
Początek kursu na prawo jazdy.
28.05 narodziny Aurelii

CZERWIEC
18-te urodziny
Koniec roku szkolnego

LIPIEC/SIERPIEŃ
Przeziębiona.
Wakacje bez Gabriela.
Chrzciny Aurelii
08.08. Zdanie egzaminu teoretycznego.

WRZESIEŃ
Początek roku szkolnego.
07.09 Zaczęłam ćwiczyć.
Kolejne deklaracje maturalne.
Chora.

PAŹDZIERNIK
04.10. 4 lata z Gabrielem.
Początek przygotowań do studniówki.

LISTOPAD
06.11 Wycieczka Oświęcim
Walc, polonez.
Matury próbne: biologia (podst.) i polski (rozsz.) najlepiej w roczniku:)

GRUDZIEŃ
13.12 Zdałam prawko.
Nadal polonez i walc.
Święta.

No cóż, był to rok pełen wrażeń, ale to dobrze, bardzo dobrze.:) Podsumowuję go na dobry rok, niczego bym w nim nie zmieniła. Może trochę - moją leniwą dupę. Ludzie myślą, że skoro mam dobre oceny i ćwiczę regularnie od 3 miesięcy, to jestem pracowita i zorganizowana. Nawet mi zazdroszczą. A to wszystko nie prawda - jestem strasznie leniwa.
Co do przyszłego roku - postanowień i nadziei, będę pisać za kilka dni. Na razie mogę Was tylko przeprosić za tak rzadkie bywanie na blogu, ale zmieni się to dopiero po maturze.

czwartek, 19 grudnia 2013

Udało się.

Kochane moje, chciałabym pochwalić się Wam, że w zeszłym tygodniu wreszcie zdałam prawo jazdy. Rozumiecie to? Męczyłam się z tym od maja. 9 egzaminów, 42 godziny jazd, mnóstwo łez i nerwów, ale opłaciło się. Teraz dokumencik jest już zamówiony, wiec pozostało mi już tylko siedzieć na tyłku i czekać, chociaż, jak wiecie, ja na tyłku długo nie usiedzę, bo muszę ćwiczyć. W dni, kiedy nie trenuję mam wyrzuty sumienia, ale dziś akurat mam dzień przerwy - miałam wczoraj krótki, ale bardzo intensywny trening, więc muszę pozwolić ciału się zregenerować.

Powiem Wam jeszcze, że zdałam rozszerzony polski na próbnej najlepiej w klasie. Podstawę w sumie też. Teraz już mogę lecieć. Do zobaczenia kiedyś, pa:)

sobota, 7 grudnia 2013

Przepraszam, to tylko chwilowe.:)

Witajcie Kochane,
wiem, że daaawno mnie tutaj nie było, ale jestem przeraźliwie zabiegana. A może po prostu zdołowana? Ostatnio mam cięższy okres i po prostu nie mam już siły na bloga, ale obiecuję, wrócę na stałe. Być może dopiero po studniówce, a może i po maturze, ale wrócę. Jak na razie posty będą dodawane bardzo nieregularnie.
A co u mnie? No cóż, niby mnóstwo zajęć, a monotonia. Nauka, próbne matury, próby walca, próby poloneza, ciągle prawo jazdy (chyba muszę sobie darować i wrócić do tego późną wiosną), ćwiczenia, Gabriel i ciągły stres, niestety.
Pochwalę się Wam jeszcze moimi wynikami z próbnej:
polski: 67%
matematyka: 39%
biologia: 78%
Rozszerzeń nie pisałam, wyników z angielskiego jeszcze nie znam. Wiem, że powyższe dupy nie urywają, ale uważam, że matura była dosyć trudna. A ja nie mam jeszcze niczego powtórzonego. (Więc chyba jest nieźle)
Aktualnie nie ćwiczę już trzeci dzień, bo jakimś cudem popsułam sobie łydkę na próbie walca. Skoro jesteśmy już w temacie, to tańczę walca wiedeńskiego na studniówce. Jeżeli chcecie sobie to jakoś zobrazować, to w mojej szkole najpierw tańczy się dwie tury poloneza, a później 10-15 par tańczy walca. Wiecie wszystkie dziewczyny w takich samych sukienkach, no po prostu mega.<3 Hahaha, gdyby moja polonistka zobaczyła, jakiego stylu używam, to przekreśliłaby jeszcze moje 5/5ptk na próbnej.xD
Na koniec trzy filmiki, które nieustannie mi od kilku dni towarzyszą:

Zdaje się, że to łatwiejsza wersja walca, ale chyba wolałabym tańczyć do tej z "Noce i dnie", chociaż tę wielbię za tekst.<3

Polecam - ćwiczenia idealne na wyciszenie po treningu.



wtorek, 12 listopada 2013

Filmy.

Zauważyłam, że temat Oświęcimia się Wam nie podoba, chociaż może nie nie podoba, co nie trafia w to, czego teraz oczekuje się od blogów - zauważyłyście same, że trudno jest spotkać blog, na którym autorka nie pisze o ubraniach, kosmetykach i darmowych próbkach. Ja również często o tym piszę, ale z założenia mój blog miał być inny - miał to być pamiętnik, miejsce na przemyślenia, na wyrażenie moich poglądów i chcę do tego wrócić - choćby kosztem części Czytelników.

Dziś chciałabym namówić Was do obejrzenia dwóch filmów związanych z obozami koncentracyjnymi. Być może jeszcze przez jakiś czas ta tematyka będzie utrzymywać się na moim blogu, ale jest ona dla mnie ważna. Być może widziałyście już te filmy, szczególnie pierwszy jest znany, ale jeżeli jeszcze ich nie znacie, to może właśnie najwyższa pora.

1. Chłopiec w pasiastej piżamie.

Jest to historia Bruna, 8-letniego Niemca, który zaprzyjaźnia się ze swoim rówieśnikiem, Żydem, przebywającym w obozie zagłady. Ojciec pierwszego z chłopców jest jest komendantem obozu, lecz jego rodzina nie wie, co dokładnie dzieje się w tamtym miejscu. Kiedy prawda wychodzi na jaw, żona mężczyzny jest przerażona, chce jak najprędzej wyprowadzić się stamtąd razem z dziećmi, ale wtedy jest już za późno - Bruno przedostaje się do obozu.
Film jest bardzo poruszający - obaj chłopcy nie wiedzą, co tak na prawdę dzieje się w obozie, myślą, że to zabawa. Szczególnie tragiczne zakończenie jest bardzo wymowne - pokazuje nam, że wszyscy ludzie są równi.

Napisałam kiedyś na język polski artykuł, który oparłam na wydarzeniach z filmu. Chodziło mi o przedstawienie tej sytuacji z perspektywy żony. Szkoda, że wyrzuciłam już zeszyty z gimnazjum, bo mogłabym go poprawić (tzn. prawdopodobnie, bo skoro dostałam 6, to nie wiem, czy byłoby co poprawiać, ale teraz jestem 5 lat starsza, więc pewnie nie podobałoby mi się to, co napisałam wtedy) i opublikować, nawet na blogu - a nuż znalazłaby się chociaż jedna osoba chętna go przeczytać.:)

2. Życie jest piękne.

No cóż, Kochane moje, mamy tu komedię. Tak, komedię i to całkiem dobrą. To znaczy śmiałam się i śmiałam, dopóki nie wywieźli ich wszystkich do obozu.
Za co polubiłam ten film? Jest stary, ale na poziomie. Jest naprawdę śmieszny, chociaż wiedząc, co się za chwilę stanie, trudno jest się śmiać. Uwielbiam głównego bohatera. Lubię dobre zakończenia.
O co chodzi? Guido Orefice, główny bohater, zakochuje się w Dorze. Oczywiście po drodze przytrafia mu się mnóstwo zabawnych sytuacji. Niestety, ich sielanka trwa krótko - Guido, ze względu na swoje żydowskie pochodzenie zostaje zesłany do obozu wraz z synem. Dzieje się to w dniu urodzin chłopca. Ojciec nie chce, aby syn dowiedział się prawdy o obozie, więc wmawia chłopcu, że obóz to wielki plac zabaw, a za każdą zabawę dostaje się punkty - kto pierwszy zdobędzie 1000 punktów, wygra czołg. Chłopiec godzi się na to, że musi ukrywać się całymi dniami w baraku. Ostatecznie czeka go słodko-gorzkie zakończenie, bo dostanie czołg i odnajdzie matkę, ale jego ojciec umrze.
Szczerze mówiąc, nie jestem przekonana co do pomieszania humoru i śmierci, ale muszę przyznać, że film mi się podobał. Nie przekonają się do niego na pewno Ci, którzy oczekują od takich filmów dokładnego odzwierciedlenia historii, bo po prostu, lekko mówiąc, historia została trochę naciągnięta.

poniedziałek, 11 listopada 2013

Wizyta w Oświęcimiu.


Kochane moje Słoneczka, wiem, że Was zaniedbuję, ale ostatni tydzień minął mi bardzo szybko, poza tym listopad działa na mnie depresyjnie. Utożsamiam się ostatnio z dekadentami, ciągle jestem smutna i rozdrażniona, w dodatku dostałam okresu. Staram pocieszać się ćwiczeniami i czekoladą, ale niewiele pomaga. Jestem zwyczajnie przemęczona, na nic nie mam czasu, a bieżący tydzień nie zapowiada się wcale łatwiej.

W zeszłym tygodniu byłam na wycieczce: Wadowice-Oświęcim-Kalwaria. 12 godzin spędzonych w autobusie działało na moją chorobę lokomocyjną jak płachta na byka, ale nie porzygałam się pomimo zjedzonego obiadu, mnóstwa przekąsek i silnych emocji. Zgadnijcie, co głównie je wywołało? No obóz oczywiście. Do dziś jeszcze do końca się nie pozbierałam.
Przed wycieczką byłam pełna obaw - czy ja się tam aby nie popłaczę? Czy nie będzie to w pewnym sensie dla mnie krępujące? Jestem bardzo wrażliwą osobą, jednak nie mogłam się popłakać. Klimat tego miejsca tak mnie przytłoczył, że byłam jak we śnie przez całe zwiedzanie. To było tak silne, że nie byłam w stanie się popłakać. Kolejne wystawy, kolejne baraki, kolejne prochy ludzi pod naszymi stopami, ściana śmierci, maleńkie ubranka, stosy butów... Nie ma słów, którymi można byłoby wyrazić to, co czuje się chodząc po tamtym miejscu; oddychając tamtym powietrzem będąc wolnym, ale mając wielką wyobraźnię, która pozwala zobaczyć wszystko, co się tam działo. Jest to doświadczenie, które właściwie przeżyte zmienia człowieka. To miejsce mówi "Zatrzymaj się. Pomyśl sobie, że to, co Ty czujesz jest niczym, a Twoje problemy są maleńkie i nic nie znaczące przy tym, co tutaj się wydarzyło. Jesteś tylko kroplą - i tak umrzesz.", ale potem, kiedy już wychodzisz, kiedy musisz wrócić do zwyczajnego życia, a baśniowa otoczka tego miejsca rozpływa się możesz pomyśleć "Oni już nie żyją, ale Ty wciąż żyjesz. A póki żyjesz, możesz coś zmienić, więc rusz dupę i doceń to, co masz.".
W moim nic nie znaczącym odczuciu mniemam, że każdy, nie tylko Polak-Patriota powinien odwiedzić obóz koncentracyjny, nie ważne, który.



Oba zdjęcia są moje.

wtorek, 5 listopada 2013

Oceny.

Kochane moje, sprawdziłam dziś, jakie mam oceny i zapiszę je sobie tutaj (a przy okazji trochę się pochwalę).

polski: 5, 5, 5, 4, 3
matematyka: 4, 4, 4, 4
angielski: 5, 5, 5, 5, 5
biologia: 5
w-f: 6

Po czym można wywnioskować, że najgorzej idzie mi z polskiego.:D Nie martwicie się, poprawię to wszystko, będę miała 5 na koniec roku.:)


piątek, 1 listopada 2013

Podsumowanie października. / Plany na listopad.

Uch, jakże szybko zeszły miesiąc nam minął!:)
Jak stoimy z wypełnieniem postanowień?


  1. Co najmniej 5x różaniec. Minus. Wielki. Po prostu ostatnio nie mam ochoty na uduchawianie się.
  2. Co najmniej 10 treningów z Chodakowską. Zaliczone.
  3. Co najmniej 1 trening na placu zabaw. Dupa - mój plac zabaw się do tego nie nadaje, ale za to byłam pobiegać.
  4. Wypróbować A6W. Sprawdziłam, spodobało się. Dziś zaliczyłam 6. dzień.
  5. Prowadzenie dziennika treningów. Plus. Zapisałam każdy dzień.
  6. Co najmniej jeden film po angielsku. Chyba jakiś oglądałam, ale nie pamiętam.
  7. Trzymać oceny na znośnym poziomie. Jest dobrze. Bardzo dobrze.:)
  8. Ogarnąć prawo jazdy. No cóż, nadal wożę się L-ką.
  9. Być szczęśliwą. Cały miesiąc? 70% szczęścia.
Już niebawem podsumowanie kolejnego, już drugiego miesiąca ćwiczeń, oczywiście ze zdjęciami i motywacją dla Was.:)

Postanowienia i lista najważniejszych zadań na listopad (w sumie się nie zmieniają, ale napiszmy).
  1. Ćwiczenia:
    *kontynuacja A6W,
    *treningi z Ewą,
    *wszystkie w-fy
  2. Zdać prawo jazdy. Bo potem święta, śnieg, polonez, próbne matury. I nie będzie na to czasu.
  3. Utrzymać poziom ocen taki sam, jak w październiku (bo trudno o lepsze).
  4. Bardzo się starać na próbach poloneza.
  5. Kupić materiał na sukienkę.
  6. Być dobrą dla Gabriela. Bo jak na razie jestem złą.
  7. I to, co zwykle: być szczęśliwą. Mieć w dupie kompleksy, konkurencję, kanibalizm. Być najlepszą dla siebie, nie dla innych.
Tym optymistycznym akcentem (zdaniem, które powinno być mottem każdej z Was na kolejny miesiąc), kończę notkę i lecę komentować blogi.


poniedziałek, 28 października 2013

Biegnijmy!:)

Dziś przebiegłam 2.45 km. Wiem, że to nie jest dużo, ale jestem z siebie zadowolona - czuję się dużo lepiej.:) Kochane, chciałabym namówić Was do biegania, póki jeszcze na dworze tak ciepło.:) Cudowne uczucie przebiec wyznaczoną trasę, choć oczywiście były trudne chwile.
Jak wiadomo, nie każdy ma wypasiony telefon lub inne gadżety, które mierzą trasę. Ja również nie mam. W takim wypadku skąd wiem, ile dziś przebiegłam? http://www.runningmap.com/ Świetna, darmowa strona. Opis, jak jej używać, znajdziecie tutaj.

Na koniec trochę motywacji z Internetu, a moje zdjęcia znajdą się na blogu na początku listopada (dodaję podsumowanie ćwiczeń od razu ze zdjęciami mojej aktualnej figury).




Lecę robić A6W.
To już 4. dzień.:)
Czyż to nie cudowne, że zostało mi już tylko 38 dni?:)



piątek, 25 października 2013

Tydzień ósmy.

Ach, cóż to był za tydzień!:) Jestem bardzo zmęczona, ale w sumie usatysfakcjonowana. No, może oprócz tego, że zaniedbałam bloga i ćwiczenia (no cóż, nie zawsze mam czas na godzinny trening z Ewą).
Jeżeli chodzi o podsumowanie całego tygodnia, to jestem zadowolona, ale nie do końca.
Dużym problemem był dla mnie ból pleców (nadal jest), prawdopodobnie czeka mnie wizyta u lekarza, jeżeli to nie minie.
Jako że trening z Ewą zajmuje dużo czasu, mam zamiar zacząć A6W (od dziś) i robić codziennie + 2/3 razy w tygodniu Skalpel lub Total Fitness. Całe szczęście, że widzę już efekty ćwiczeń, co bardzo motywuje mnie do działania. 
Jeżeli chodzi o szkołę, to moim wielkim sukcesem było 92% z maturki z biologii. Co prawda to tylko podstawa, ale uważam, ze taki wynik daje mi już raczej przepustkę na psychologię. Jeżeli chodzi o mniej przyjemne sprawy, to zawaliłam sprawdzian z matematyki i prawdopodobnie jeden z polskiego (na dwa, które pisałam). Warto podkreślić, że dla mnie zawalony sprawdzian to taki, z którego nie dostałam 5 (z polskiego) i 4/5 (z matematyki). Dostałam także 5 z angielskiego. Sądzę, że to już moja piąta piątka z tego 
przedmiotu. Jest dobrze.
Poza tym trwają przygotowania do studniówki i wycieczki, którą planujemy na początek listopada.

Minęło już 8 tygodni na 34, co daje nam 4/17 lub 0,24 roku szkolnego. Przypominam: w przypadku maturzystów. Pełen optymizm.


Dodała pijąc czekoladę.:) Nie no, słuchajcie, mam naprawdę szybką przemianę materii, jestem chuda, od ćwiczeń chcę wyłącznie mięśni i dobrego samopoczucia, więc mogę jeść dużo. Przy okazji mam możliwość motywowania - koleżanek, Was.:)

sobota, 19 października 2013

Duet do zadań specjalnych (trądzik).

Witajcie.:)
Dziś chciałabym przedstawić Wam pewną parę, która od jakiegoś czasu towarzyszy mi w zmaganiach z trądzikiem.


A oto i oni:
Ziaja nuno peeling enzymatyczny, oraz
Ziaja nuno maska z zieloną glinką.


Tak prezentują się po wyciśnięciu.:)

Zacznijmy od peelingu. Na powyższym zdjęciu jest po lewej stronie, po nałożeniu warstwy na twarz jest praktycznie niewidoczny. Jest to peeling enzymatyczny, używam go raz w tygodniu. Sądziłam, że będzie baaardzo delikatny, no i poniekąd jest -  zupełnie nie podrażnia skóry, ale z drugiej strony pozbywa się starego naskórka idealnie. Ma bardzo delikatny, ledwie wyczuwalny zapach, co również uważam za plus. Zmywa się bardzo dobrze.

Jeżeli chodzi o maskę, to, jak widać wyżej, jest w bladozielonym odcieniu. Tak jak peeling ma delikatny zapach. Chwilę po nałożeniu odrobinę pieką mnie oczy, ale to za chwilkę mija (ogólnie mam tendencję do uczuleń, jeśli chodzi o oczy). Trzymamy ją sobie około 10 minut, po czym zasycha i idziemy ja zmyć. Jak na mój gust, zmywa się całkiem dobrze.

Efekt po użyciu obu produktów:
Skóra jest widocznie gładsza, matowa, większe krostki są obsuszone (nie wiem, czy to odpowiednie określenie, jeżeli chodzi o pryszcze, ale wiecie, o co mi chodzi). Dodatkowo zachęca cena - około 7 zł za opakowanie (60 ml). Bardziej opłaci się je kupować, niż saszetki, bo użyłam je już kilka razy, a nadal jest ich sporo.
Ogólnie to mój ulubiony peeling i maseczka ostatnio.:)

piątek, 18 października 2013

Koniec tygodnia.

Wreszcie dotrwałam. Chociaż tydzień był krótszy niż zwykle, bo bez poniedziałku, to jestem bardzo zmęczona. Był to tydzień 7 na 34, a wiec mamy za sobą 0,21 roku szkolnego. To znaczy maturzyści mają. Reszta dłużej.

Popatrzyłam dziś na swoje oceny i nie jestem zachwycona:
polski: 5, 5, 3
angielski: 5, 5, 5, 2
matematyka: 4, 4, 4

W tym tygodniu nie ćwiczyłam również zbyt wiele, ledwie wyrobiłam minimum: 3 razy. Jest to spowodowane okresem, jesienną deprechą, bólem kolana i kręgosłupa.

Dostałam dziś przesyłkę:




Przesyłka jest od Stowarzyszenia Kultury Chrześcijańskiej im. Piotra Skargi. KLIK
Zawiera list, oświadczenie, świeczkę, karteczkę do wypisania intencji i kopertę zwrotną.
Wypisujemy karteczkę (imię, nazwisko, intencje) i odsyłamy, a oni przetapiają te wszystkie malutkie świeczki w duże i zabierają ze sobą do Fatimy.
Uważam, że to wspaniała akcja i szkoda byłoby nie wziąć w niej udziału.

Dostałam w tym tygodniu również próbki pudru mineralnego i Poradnik Żywienia Małego Dziecka od Bobovity, aczkolwiek nie mam zdjęć, bo paczuszka powędrowała od razu do mojej 4-miesięcznej córki chrzestnej. Przesyłka zawierała książeczkę-poradnik, jak rozszerzać dietę malucha i słoiczek Pierwsza Łyżeczka.

Wysyłamy!<3

czwartek, 17 października 2013

Próbki, testy itp.

Hej Kochane!:)
Wszystkie Bloggerki (a przynajmniej znakomita większość), uwielbiają darmówki i wszelkie testowanie kosmetyków. Oto kilka stron, z których korzystam, aby wyłudzić coś dla siebie (oczywiście popularne blogi mają o tyle łatwiej, że firmy same do nich piszą z propozycjami testów):

1. lowca-okazji.blogspot.com, czyli blog, na którym codziennie dowiadujemy się o nowościach, jeśli chodzi o konkursy, testy i darmowe próbki.

2. zafree.com.pl, największy polski serwis, który dostarcza nam mnóstwo darmówek.


3. sample-city.pl, strona, na której możemy zgłaszać się do testowania produktów. Co prawda jeszcze nie zakwalifikowałam się do żadnej kampanii, ale wiem, że wiele z Was brało już w nich udział.


4. streetcom.pl, zastanawiałam się, czy pisać o tej stronie, bo jestem na niej już dłuższy czas, wypełniłam wszystkie ankiety, wysłałam zaświadczenie o danych wrażliwych no i cisza - ani nowych ankiet, ani kampanii... Może któraś z Was testowała już coś za pośrednictwem tej strony?

5. rekomenduj.to, jest to dosyć nowa strona, dowiedziałam się o niej niedawno, zaświadczenie o danych wrażliwych wysłane, jakąś kampanię już zaczęli, więc zapowiada się dobrze.

Używacie powyższych stron, czy raczej testujecie jako bloggerki?

środa, 16 października 2013

Kocham Cię!

-Jest mi smutno i samotnie. Przyjdziesz?
-Jasne, zaraz będę.

Kochany jest, prawda? W takich chwilach jestem pewna, że dobrze wybrałam.

sobota, 12 października 2013

Blogoterapia.

cienszko mi
w chuj

Ładny dwuwiersz dziś ułożyłam? A oczywiście, że ładny. Talent mam do takich rzeczy. Nie tylko do takich. Umiem na przykład również jeździć samochodem. Przyjemnie jest. Wychodzi mi. Lubię, kiedy jest szybko. I ostro na zakrętach. Wiecie? Umiem jeździć. Więc może mi ktoś do cholery powiedzieć, dlaczego wczoraj znów nie zdałam? Jeżdżę lepiej, niż większość osób, które zdało. Pewniej. Mam w dupie innych kierowców, którzy grożą mi ze swoich aut pięściami. I ogólnie mam w dupie pewne szczegóły. Może to właśnie jest moim największym kłopotem; uważam, że świat się nie zawali, jeżeli krzywo przejadę przez skrzyżowanie lub lewe tylne koło najedzie na linię ciągłą na zakręcie. Mam to w dupie. Spadnie śnieg, to już na pewno nie przejdą moje drifty na zakrętach i ruszanie pod wzniesienie. Moje psiapsióły też nie mogą zdać. Marność nad marnościami i wszystko marność. Dokupię godzin. Kupię materiał na sukienkę. Pojadę na wycieczkę. Będę szczęśliwa. Mam tego wszystkiego dosyć. Chyba potrzebuję piwka; mocnego . dużego.




Potrzebuję maty do ćwiczeń (takich jak z Chodakowską na przykład), poleci mi ktoś coś?

czwartek, 10 października 2013

Przecudowna za kółkiem.

Kochane, mówiłam Wam już kiedyś, że ja za kierownicą to jak dopust boży? Dokupiłam sobie wczoraj dwie godziny ze względu na nadchodzący egzamin. Postanowiłam przejechać się z nowym egzaminatorem, niewiele starszym ode mnie, miałam nadzieję na luźniejszą atmosferę. Nie zawiodłam się.:) Myślał chyba, że jak skończyłam już kurs, to jeżdżę dobrze, więc rozsiadł się na swoim siedzeniu i jadł jabłko. Dobrze, że zjadł je szybko, bo by się udławił. Mam nowy przydomek: Kubica. Stwierdził, że jak już zdam to będę musiała wykupić sobie najdroższe ubezpieczenie i koniecznie jeździć z osobą, która mnie przyhamuje. Wyjeżdżamy z miasta, wrzucam piątkę, dobijam do 70 km/h; "Co ty robisz? Nie wiesz, że w zabudowanym jeździ się najwyższej na czwórce?". Ech, człowieku, a słyszałeś, że mam jeździć z prędkością nieutrudniającą jazdy innym? Poza tym strasznie śmiał się z mojej "linii żadnostronnie przekraczalnej" i znaku "Uwaga! Przerażający zakręt". Zapytał też, czy mój poprzedni instruktor pił walerianę przez cały czas przebywając ze mną. To jest po prostu talent. Oni wszyscy mnie nie rozumieją.



To taka mała wizualizacja mnie za kółkiem.:)


______________________
Nie mogę ćwiczyć; bolą mnie plecy i kolano.:(

Jeżeli masz stronę na FB, to bardzo chętnie zrobię like za like:)

środa, 9 października 2013

Dobra organizacja...

... to połowa sukcesu.:)

Rok szkolny już się rozkręcił, a my mamy coraz większy problem, jak poradzić sobie z nawałem prac domowych i sprawdzianów.
Co mi pomaga?

1. Pierwszą i najbardziej podstawową rzeczą jest kalendarz. Najlepiej, aby miał całą stronę na jeden dzień, wtedy na pewno nie braknie Ci miejsca na notatki.


2. Kolejną sprawą jest umiejętność ustalenia priorytetów. Która praca domowa jest niezbędna, a którą mogę spisać? Bardzo trudno jest uczyć się z każdego przedmiotu. Zastanów się, które są Ci naprawdę potrzebne.


Powyżej przykład moich planów na zeszły weekend. Na różowej kartce są rzeczy konieczne, na żółtej mniej ważne, a tymi z zielonej nie warto zawracać sobie głowy przed zrobieniem reszty.

3. Uporządkuj wszelkie papiery.
Każdy uczeń jest zawalony kserówkami i latającymi na wszystkie strony pojedynczymi kartkami. I na to jest rada - kup kilka skoroszytów w różnych kolorach (ewentualnie segregatorów, ale w wersji pierwszej będzie taniej, a i mnie miejsca zajmie) i posegreguj kartki tematycznie. Różne kolory okładek pomogą Ci zapamiętać, gdzie co masz.


4. Prowadź dziennik.

Niezależnie, czy będzie to dziennik ćwiczeń (jak mój), czy powtórek z jakiegoś przedmiotu, czy jakiejkolwiek innej rzeczy, jaką sobie zaplanowałaś, jest on bardzo pomocny. Dzięki niemu zawsze możesz obserwować swoje postępy.

5. Zapisuj postanowienia na dany miesiąc i podsumowanie miesiąca.
Może Ci posłużyć do tego blog lub załóż osobny zeszyt.

Mam nadzieję, że w jakimś stopniu moje rady Wam pomogą. U mnie działają. Bardzo ważna jest systematyczność.

poniedziałek, 7 października 2013

Miesiąc ćwiczeń.

Mamy dziś 31. dzień, od kiedy zaczęłam ćwiczyć z Ewą Chodakowską. Nie robię tego codziennie, ale tylko dlatego, że nie pozwala mi na to czas - jest tragedia w szkole. Ogólnie mam system: ćwiczę z Ewą co najmniej trzy razy w tygodniu, wymiennie Skalpel i Total Fitness (płyta z ostatniego numeru Shape). Jeżeli mam w-f, nie ćwiczę w domu (chociaż w piątki zdarza się, że mam w-f i zaliczam później trening). Za jakiś czas będziemy chodzić również z Gabrielem na lekcje tańca, więc pewnie w ten dzień również nie będę ćwiczyć; chociaż zależy to od intensywności i czasu trwania lekcji. Nie chodzi mi tu o próby poloneza - te są osobno, raczej nie spalę na nich kalorii, choć pewnie zapewnią mi dużą dawkę śmiechu.


Mój brzuch - 07.10.
Wiem, że wiele jeszcze przede mną, że mogłam zrobić przez miesiąc więcej, ale należy brać poprawkę na to, że byłam przez tydzień chora, więc nie ćwiczyłam wcale.
Ogólnie, choć efekt nie zachwyca, to jestem zadowolona - ćwiczenia dają pewność siebie, pozwalają się odstresować, no i jestem z siebie dumna, że nie mam już zakwasów po Skalpelu.:)


_______
Bednarek odpadł z MasterChefa - moje życie nie ma sensu! ;( :D
Zaliczyłam dziś trzy sprawdziany, wszystkie poszły lepiej, niż sądziłam, że pójdą. Jestem wielka.:)


P.S:
Proszę o polubienie mojego FanPage! KLIK.

piątek, 4 października 2013

Podsumowanie tygodnia.

Zakończyliśmy właśnie 5. tydzień roku szkolnego (na 34), a zarazem 4. tydzień ćwiczeń (o tym dokładniej jutro). Jestem bardzo zmęczona, ale kolejne tygodnie mijają tak szybko, że nawet nie zdążam się nad sobą poużalać. Wszyscy wiedzieliśmy, że ten rok będzie krótki, ale bardzo intensywny. Sprawdzian goni sprawdzian, bardzo trudno jest to wszystko pogodzić (w najbliższym czasie notka o organizacji).

Są dziś jednak ważniejsze sprawy, niż szkoła:
Dokładnie dziś, 4 X 2013, o godzinie 14:27 minęło 4 lata, odkąd jesteś z Gabrielem.
A przy okazji mamy Światowy Dzień Uśmiechu.


Miłego wieczoru:)

poniedziałek, 30 września 2013

Postanowienia październikowe.

Teraz co miesiąc dodaję postanowienia, bo znacznie łatwiej jest mi wtedy ocenić, czy idę do przodu, czy stoję w miejscu. Oto postanowienia na październik 2013:

  1. Co najmniej 5 różańcy.
  2. Co najmniej 10 treningów z Ewą.
  3. Co najmniej 1 trening na placu zabaw.
  4. Wypróbować A6W.
  5. Prowadzenie dziennika treningów.
  6. Co najmniej jeden film po angielsku.
  7. Trzymać oceny na znośnym poziomie.
  8. Ogarnąć prawo jazdy.
  9. Być szczęśliwą.
Sądzę, że jeżeli przybędzie mi fanów na FB, to na początku listopada możemy spodziewać się rozdania.:)

sobota, 28 września 2013

Pierwsze ćwiczenia po przerwie.

Pobiegłam dziś rano do sklepu i kupiłam Shape z płytą Chodakowskiej. Właśnie jestem po pierwszym treningu. Jak moje wrażenia?:)


Miałam tydzień przerwy w ćwiczeniach, ponieważ byłam chora. Wcześniej ćwiczyłam dwa tygodnie, głównie był to Skalpel i ćwiczenia na wfach.
Jak oceniam ten trening?
Na pewno jest bardziej intensywny, niż Skalpel. Jest podzielony na pięć części, w tym rozgrzewkę i na końcu ćwiczenia rozciągające. Każda z części ma wersje w trzech poziomach.
Jak to osiągnęli?
Tu niespodzianka - oprócz Ewy w treningu towarzyszy nam dwóch panów. Każde z trójki wykonuje to samo ćwiczenie w różnych wersjach.
Ewa jak zwykle jest kochana - motywuje i pociesza, co bardzo pomaga w treningu.
Jedyne, co mi się nie podobało, była ostatnia część - stretching. Prowadził go trener, a nie Ewa, niestety ten pan nie przypadł mi do gustu. Był bardzo rzeczowy i o wiele za dużo mówił.
Ogólnie trening oceniam na plus. Będę go robić na przemian ze Skalpelem.
Na koniec taka moja mała subiektywna uwaga: Wolałam Ewę z poprzednim biustem. Nie zmienia to faktu, że uwielbiam jej brzuch.:)

W nowym numerze Shape znajdziemy również trening z Jillian Michaels (już w formie drukowaniej). Zrobię go jutro i napiszę, jak poszło.

piątek, 27 września 2013

Podsumowanie września.

Właśnie kończy się wrzesień, należy sprawdzić, jak z wywiązywaniem się z moich miesięcznych postanowień.
Oto one:
  1. Uczyć się, ale nie zamęczać.
  2. Chodzić regularnie na religię.
  3. Czytać lektury. 
  4. Ćwiczyć na w-fie przez cały miesiąc.
  5. Zdać egzamin ma prawo jazdy. 
  6. Być na bieżąco z wiadomościami.
  7. Co najmniej jeden film/bajka po angielsku.
  8. Wytrzymać. 
No cóż, muszę przyznać, ze nie jest źle, prawda?
Jeżeli chodzi o moje oceny na daną chwilę mają się następująco:
polski: 5, 3
matematyka: 4
WoS: 4
Szału nie ma, dupy nie urywa, ale jakoś nie mogę się wciągnąć w naukę.

We wrześniu ćwiczyłam dziesięć razy. Aż lub tylko, zważając na to, że wzięłam się za siebie dopiero 07.09, a od zeszłej soboty jestem chora i nie mam ochoty nawet ręki podnieść.

Poza tym jestem z siebie zadowolona - walczymy z Gabrielem z moimi kompleksami, staję się spokojniejsza.

Jak widać po lewej stronie, założyłam fanpage na FB. Zapraszam.

wtorek, 24 września 2013

MasterChef.


Jakkolwiek telewizji nie oglądam prawie wcale, to na MasterChefa często spoglądam, a to z takiego powodu, że jest emitowany w niedzielę. Poza tym ja nie gotuję, ale lubię patrzeć, jak inni to robią.
Do poruszenia tego tematu nakłonił mnie ten obrazek:


Nie wiem, czy oglądacie ten program, ale jest to jak najbardziej prawdziwe. Mam coraz większe podejrzenia, że to wszystko jest po prostu ustawione. Który przeciętny Polak potrafi ugotować przegrzebki? Sorry, ale w moim pięciotysięcznym miasteczku nie da się tego nawet kupić (chyba, że w Biedronce to mają). Na dodatek wychodzą kolejni uczestnicy, którzy podobno gotują to po raz pierwszy i są tak kulinarnie utalentowani, że dania są wprost znakomite. A ile przy tym łez, emocji, podskoków, nawet rzucania sztućcami przez Panią Gessler. Chociaż uważam, że to właśnie pani Magda nadaje charakteru jury i bez niej byłoby nudno.
Możecie wyobrazić sobie, jak wielki był mój smutek, kiedy nie usłyszałam w niedzielę "Oddaj fartucha" z ust pana Morana. Powiedział zwyczajnie, normalnie "fartuch". Straciłam nadzieję. To znaczy trochę się ucieszyłam, bo te słowa dotyczyły pani z podpunktu drugiego powyższego obrazka, a ona mnie strasznie drażniła. Nie martwcie się, ona teraz wyda książkę z przepisami zmarłej mamy i będzie sławna.

Kto według mnie powinien wygrać?
Moimi ulubieńcami są:
Paweł Bednarek
i
Anna Nowak
Dlaczego? Bo są śliczni i sympatyczni, a takich ludzi powinno się oglądać w telewizji.:) Przecież nie mam pojęcia, jak gotują.

poniedziałek, 23 września 2013

Piercing.

Hej.:)
Jak wiecie, mam dwa tatuaże. Nie są to jednak jedyne modyfikacje ciała, które mi się podobają.
W przeszłości miałam przebity  nos i kilka kolczyków w uszach. Po jakimś czasie z nich zrezygnowałam:
Nos źle się goił, kolczyk w tym miejscu ma tendencję do wypadania, a kolczyka ze świeżej dziurki nie powinno się wyjmować przez miesiąc (chyba, nie pamiętam dokładnie). Przynajmniej mi ciągle się wysuwał, zaropiał no i zdecydowałam, że jeżeli mam mieć później bliznę, to lepiej go wyjąć. Działo się to kilka lat tamu, teraz ślad po przekłuciu jest prawie niewidoczny (pod fluidem zupełnie go nie widać).
Jeżeli chodzi o kolczyki w uszach, to mam teraz tylko dwie dziurki w prawym uchu i jedną w lewym. W czasach mojej świetności miałam 5 kolczyków w prawym uchu, w tym jedną przebitą samodzielnie i zupełnie nie miałam problemów z gojeniem. To znaczy jedna z nich, przebita najwyżej, w chrząstce, była przebita pistoletem (!) przez kosmetyczkę w moim mieście. Po prostu byłam młoda i głupia, i nie wiedziałam, że nie wolno przebijać pistoletem chrząstki. Ucho bardzo mi spuchło i darowałam sobie kolczyk.

Teraz (tzn. w przyszłe ferie), mam zamiar iść na całość i zrobić kolczyka między piersiami. Mniej więcej takiego:
http://www.tattooart.pl

Tutaj macie stronę, na której wszystko dokładnie jest opisane KLIK.
Kolejnymi przekłuciami, które bardzo mi się podobają są:
http://tatuaze.us

wikipedia.org

Tyle, że przeraża mnie gojenie, przesuwanie się kolczyków, nadrywanie skóry i blizny.

sobota, 21 września 2013

23-27.09.

Przeżyłam kolejny tydzień w szkole, choć nie jest lekko. To już 3/34 tygodnie, czyli w przybliżeniu 0.08 przeżytego roku szkolnego. W mojej szkole (ogólnie we wszystkich w moim mieście) panuje grypa i w klasach nie ma po 10-15 osób. Moje limfocyty T jak na razie walczą zajadle. Mam nadzieję, że choroba mnie ominie. Przyszły tydzień będzie bardzo intensywny:

  • sprawdzian WoS
  • sprawdzian polski (właściwie to dwa)
  • sprawdzian matematyka
  • sprawdzian angielski
  • egzamin na prawo jazdy,
czyli każdy sobie coś wybierze.
W tym tygodniu byłam również na pierwszych korepetycjach z matematyki i jestem zadowolona. Powtórzyłam trochę przed sprawdzianem z matematyki, który będzie obejmował naprawdę spory kawałek materiału. Mam nadzieję, że się od niego wymigam w przyszłym tygodniu i będę go mogła napisać w późniejszym terminie.

Jeżeli chodzi o moje ćwiczenia, to dziś zaczęłam trzeci tydzień.:)
Podsumowanie 2 tygodnia (przypominam, że ćwiczę z Chodakowską.:))
Dzień 8. 14.09 (sobota) - Skalpel
Dzień 9. 15.08 (niedziela) - brak
Dzień 10. 16.09 (poniedziałek) - Skalpel
Dzień 11. 17.09. (wtorek) - W-F
Dzień 12. 18.09 (środa) - brak
Dzień 13. 19.09 (czwartek) - brak
Dzień 14. 20.09 (piątek) - W-F, Skalpel
Pogrubiając dni, w które ćwiczyłam, okazuje się, że robiłam to 4 razy. Reasumując: tydzień nie był idealny, ale miałam na prawdę dużo nauki, nie mogłam ćwiczyć więcej.
A dziś? Chyba będę chora, więc machnę sobie tylko pierwszą część Treningu z gwiazdami, żeby nie przesadzić.

Wracałam dziś około 7 rano z masarni i tańczyłam poloneza na ulicy.
Wczorajsza rozmowa ze świętym z mojego regionu (wybrałam się do niego z Gabrielem; ma zbudowaną chatkę i jest w niej jego portret, obok źródełko): "Słuchaj, jesteśmy sąsiadami, zrób tak, że zdam prawo jazdy, to będę Cię częściej odwiedzać." Bo jednak 7 km do kapliczki nie chce mi się chodzić pieszo.
I na koniec mój dzisiejszy diss na grypę: "Grypa żołądkowa to gówno."

Kochane, nie wiem, kiedy wreszcie znajdę czas na swojego i Wasze blogi, przyszły tydzień mam bardzo napięty, ale mam nadzieję, że wreszcie będę w stanie wciągnąć bloga w moje codzienne grafiki.

sobota, 14 września 2013

Ćwiczymy!

Kochane moje, właśnie minął tydzień, odkąd ćwiczę z Ewką i muszę przyznać, że coraz bardziej to lubię.

07.07 - Skalpel
08.09 - 6 minutowy trening + stretching.
09.09 - Trening z Gwiazdami (tylko część pierwsza)
10.09 - Dwie godziny w-fu
11.09 - Pierwszy dzień okresu - nie byłam w stanie ćwiczyć
12.09 - Ciągle bolał brzuszek, więc tylko pierwsza część Treningu z Gwiazdami.
13.09 - Totalny dół - brak ćwiczeń
14.07 - Skalpel

Nie był to najlepszy tydzień, ale biorąc pod uwagę to, że w połowie dostałam okresu, a i miałam inne dołujące mnie niepowodzenia, nie było tak źle, jeśli chodzi o ilość zrobionych przeze mnie ćwiczeń.

Na koniec zdjęcie mojego brzucha, zrobione pierwszego dnia ćwiczeń (07.09). Zobaczymy, co będzie za miesiąc:)



Moja nowa miłość (wczoraj był to obraz.:D). No cóż, kobieta zmienną jest.:)



piątek, 13 września 2013

Mój najnowszy zachwyt.

Otworzyłam dziś na losowej stronie książkę od polskiego i zobaczyłam:


Jacek Malczewski - Artysta i Chimera.

Moja nowa malowana miłość.
Pochodzi z tryptyku "Sztuka", ale nie będę go szukać, nie mam dziś siły.

Jestem załamana.
Nie będę go interpretować. Mój mózg wie, o co chodzi, ale serduszko mówi mi coś zupełnie odmiennego.
Minęło 2/34 roku szkolnego. Czyli 1/17. Jeszcze trochę. Jeszcze tylko trochę. Zleci szybko. Za chwilę zaczynamy próby poloneza. Po pierwszej maturze próbnej szybko zleci. Jeszcze tylko 32 tygodnie.
2 tygodnie, a ja już jestem wykończona dążeniem do ideału.

Obiecane notki będą, kiedy tylko się ogarnę.
Dziś nie ćwiczę, nie mam motywacji.
Za to jutro skalpel z samego rana.

Wybrać temat matury ustnej i zdecydować o poziomie angielskiego, na jakim będę zdawać maturę.
Dziś przerasta to moje możliwości. 

środa, 11 września 2013

Perfekcjonistka.

Pisałam już kiedyś, że bycie perfekcjonistką nie popłaca? Pewnie tak, ale dziś się z tego wycofuję.
Wczoraj uczyłam się do późna biologii i matematyki, wstałam o 5:30, aby powtórzyć, jestem padnięta, ale bardzo szczęśliwa!:) Napisałam sprawdzian z matematyki śpiewająco (mam nadzieję, że będzie co najmniej 4!), a potem błyszczałam wiedzą na biologii (potem się zamknęłam, bo ludzie zaczęli dziwnie na mnie patrzeć...). W dodatku dostałam 5 z polskiego, więc jestem zadowolona.
Może oprócz tego, że dostałam okresu i zwijam się z bólu..., ale za to przyszła do mnie spódnica zamówiona w zeszłym tygodniu. Pokażę Wam ją w najbliższym czasie, pewnie jutro, bo dziś mam mnóstwo pracy na jutrzejszy sprawdzian z polskiego. Życzcie mi miłej nauki.:) 

poniedziałek, 9 września 2013

Moja terapia.

Witajcie, Kochane.
Nadal jestem daleko od posiadania prawa jazdy, a przynajmniej do następnego egzaminu. Muszę się jakoś ogarnąć, bo jak na razie, to jestem załamana, choć staram się to maskować.
Jak pomagam sobie w przeżywaniu negatywnych uczuć?
  1. Dogoterapia. Felek jest niezastąpiony, choć zaczyna gryźć, kiedy za długo go gniotę.
  2. Terapia przez pisanie. Opisywanie uczuć, całych wydarzeń jest dla mnie w chwili obecnej najskuteczniejszą metodą pozbycia się negatywnych uczuć. Ostatnio odeszłam od robienia tego na blogu, raczej piszę na papierze, czasem robię to w formie listu, którego nigdy do nikogo nie wysyłam.
    http://www.melindaearsdon.com/

  3. Ćwiczenia. Od trzech dni jestem fanką Chodakowskiej i zdycham z zakwasami, ale to pomaga na pozbycie się natrętnych myśli. Wcześniej lubiłam skakać na skakance i kręcić hula-hopem.
  4. Muzyka. Słuchanie, śpiewanie, tańczenie.
  5. Rysowanie, malowanie, bazgranie.
  6. Czytanie. Przeniesienie się do innego świata jest dobrym sposobem na zapomnienie o swoich problemach.
  7. Najważniejsze: Gabriel. Przytulanie jest dobre na wszystko.:)
    http://www.mrwallpaper.com/

niedziela, 8 września 2013

Na gorsze dni: Hotel Transylwania.

Hej:)
Mam dziś doła (wczoraj też), muszę dużo się uczyć, a jutro mam kolejny egzamin na prawo jazdy. Myślę, że nie zdam. Zazwyczaj, kiedy mam gorszy okres (i trochę czasu!), oglądam bajki. Zazwyczaj pomaga. Aby nie mieć poczucia tracenia czasu, oglądam je w wersji angielskiej, czasem z polskimi napisami, jeżeli mój młodszy brat życzy sobie oglądać ze mną. Dziś padło na "Hotel Transylwania". Jak go oceniam?

Był to jeden z pierwszych filmów, które wpadły mi w oko na Kinomaniaku, a nie miałam nastroju szukać dalej.
Opowiada o Hrabi Drakuli i jego 118 letniej córce Mavis, która wkracza w dorosłość. Matka Mavis została zabita przez ludzi, kiedy dziewczynka była niemowlęciem. Od tamtej pory ojciec postanowił ją chronić i w tym celu wybudował hotel dla potworów. Sprawy komplikują się, kiedy do hotelu trafia John, człowiek, w którym Mavis się zakochuje.
Bajka jest po prostu urocza, bardzo pocieszna. Nie muszę chyba mówić, że kończy się happy endem.
Bardzo ważnym wątkiem poruszonym w filmie jest Zing - prawdziwa miłość, która przytrafia się każdemu tylko raz w życiu.
Dla mnie dużym plusem jest to, że Selena Gomez użyczyła głosu Mavis. Bardzo ją lubię (jedna z niewielu gwiazdek Disneya, które jeszcze toleruję), więc byłam zadowolona, kiedy ją usłyszałam.







sobota, 7 września 2013

Start z Ewką.

Hej,
Jak już mówiłam, dziś zaczęłam ćwiczyć. Mam zamiar opisywać na blogu swoje postępy, o ile uda mi się ćwiczyć regularnie. Mam nadzieję, że jednak znajdę na to czas, bo od wczoraj jedynymi beztroskimi chwilami, kiedy zupełnie nie myślałam o szkole i prawie jazdy był właśnie czas, kiedy ćwiczyłam. Oprócz spotkań z Gabrielem, chociaż przy Nim akurat lubię się poużalać.
Jeżeli chodzi o stan mojego ciała, to jestem chuda, mam lekką niedowagę, więc nie ćwiczę po to, aby spalić tłuszczyk. Zależy mi na tym, aby skóra była bardziej napięta, a mięśnie ładnie zarysowane. Mam szczątkowy cellulit pod tyłkiem, ale gołym okiem się go nie zauważy - dopiero po zrolowaniu skóry jest odrobinę widoczny.
Kiedyś ćwiczyłam codziennie. "Kiedyś" to znaczy do stycznia tego roku. Miałam motywację, bo było to przed zrobieniem tatuażu. Potem, podczas gojenia, darowałam sobie ćwiczenie, aby nie uszkodzić rany. Już miałam wrócić do swoich codziennych ćwiczeń, kiedy przewróciłam się (w domu!) i wykręciłam kostkę, co uniemożliwiło mi ćwiczenie na kilka miesięcy - noga była niestabilna, do tej pory, kiedy założę naprawdę wysokie obcasy, noga boli. Dzięki tej dłuższej przerwie mogłam pożegnać się z kondycją i mięśniami.  Nogi zrobiły się bardziej miękkie, a mięśnie na brzuchu mniej widoczne.
Wczoraj na w-fie dowiedziałam się, że dziewczyny ćwiczą z Ewą Chodakowską i Mel B. Widziałam kiedyś wywiad z Ewą w telewizji i postanowiłam, że spróbuję "jej", a jeżeli mi się nie spodoba, to znajdę kogoś innego. Ewa jest moim guru jeżeli chodzi o figurę. Pomijając sztuczne cycki, ale to był jej wybór.
Jestem po moim pierwszym "Skalpelu" i jestem szczęśliwa. Koleżanki mówiły mi, że wysiadają po 15-20 minutach, a ja zrobiłam cały trening, ominęłam dosłownie kilka powtórek ćwiczeń (chodzi mi o to, że np. zrobiłam jednego brzuszka mniej lub dwa razy darowałam sobie podniesienie nogi). Uważam, że jak na pierwszy raz po dosyć długiej przerwie, jest nieźle. Jestem z siebie zadowolona.
Zrobię zdjęcia i za X czasu będziemy wszyscy podziwiać efekty.:)


Kocham ją!<3

piątek, 6 września 2013

Podsumowanie tygodnia.

Przepraszam Kochaneczki, że mnie nie ma na Przecudownej, ale muszę ogarnąć szkołę - jako tegoroczna maturzystka mam mnóstwo pracy, a chcę mieć dobry start. Najwięcej problemów sprawi mi niewątpliwie biologia - zdaję podstawową, ale będę w tym roku chodzić razem z grupą rozszerzoną, w dodatku zmieniła mi się nauczycielka. Dużo pracy czeka mnie również z matematyką - nie jest to mój ulubiony przedmiot, a chcę mieć niezły wynik (tzn. satysfakcjonuje mnie około 60%, z innych przedmiotów dużo wyżej).
W tym tygodniu dostałam również przesyłki z:

  1. Apaszką - prezentem za współpracę od JapanStyle24,
  2. Książką "Zrób mnie młodszą zrób mnie piękną"
  3. Podręcznikiem do powtórki z matematyki.
Ciągle czekam na przesyłkę ze spódnicą, o której pisałam ostatnio.

Mam zamiar zacząć trenować z Ewą Chodakowską - studniówka niebawem! Jutro rano pierwszy trening. Dziś miałam porządny wycisk na w-fie, a potem spacer z Gabrielem, więc darowałam sobie ćwiczenia w domu, ale jutro nie ma oszukiwania!:)

Wyjdę troszkę na prostą z nauką i wracam do regularnego blogowania.

wtorek, 3 września 2013

Dzień pierwszy.

Miałam dziś tylko 5 godzin, ale to i tak średnio o pięć za dużo. Okazało się, że są już tematy maturalne do matury ustnej, ale jeszcze ich nie widziałam, mam czas na decyzję do 10 października. Moje zdziwienie sięgnęło zenitu, kiedy okazało się, że trzeba podać w-fiście wzrost i wagę, a on obliczy BMI, aby sprawdzić, czy nie jesteśmy za grube. Jeżeli ktoś jest gruby i przytyje przez kolejne półrocze, to będzie miał obniżoną ocenę. A ja mam BMI = 18, więc niech się wali. Chyba muszę mieć zwolnienie, bo mnie to wkurwiać zaczyna.
Dostałam dziś kartkę z Indonezji, ale Wam nie pokażę, bo strasznie brzydka.

Mam postanowienia na wrzesień:

  1. Uczyć się, ale nie zamęczać.
  2. Chodzić regularnie na religię.
  3. Zacząć już dziś czytać lektury.
  4. Ćwiczyć na w-fie przez cały miesiąc.
  5. Zdać ten cholerny egzamin na prawko.
  6. Być na bieżąco z wiadomościami.
  7. Co najmniej jeden film/bajka po angielsku.
  8. Wytrzymać.