poniedziałek, 22 lipca 2013

Oficjalna Matka Chrzestna.

Już po chrzcinach i po całym stresie - właściwie to się cieszę. Jestem również zadowolona, bo: Aurelka prawie nie płakała; wyglądałam naprawdę dobrze (ograniczyłam wydatki do minimum!); nie byłam wyższa od chrzestnego (jestem niska, ale on też wzrostem nie grzeszy, więc obawiałam się, że na szpilkach będę za wysoka); położyłam na Małej szatkę w odpowiednim momencie; doskonale udawałam, że znam te wszystkie regułki.
Ogólnie byłam bardzo wzruszona (ogólnie jestem taka miętka dupa, że beczę z byle powodu), a już w szczególności, kiedy Aurelka zasłaniała sobie czółko łapką przy laniu wodą. Warto zaznaczyć, że Młoda wystąpiła w czapeczce, w której ja brałam chrzest (bardzo stylowe połączenie białych koronek i falbanek i różową kokardką i różyczką po środku).

Kochani, nie dam rady dziś wejść na wszystkie Wasze blogi, za co bardzo Was wszystkich przepraszam. Zaległości nadrobię w najbliższym czasie - do zobaczenia.:)

3 komentarze:

*Dziękuję za komentarze - jest to dla mnie bardzo ważne:)
*Za każdy komentarz odwdzięczam się (oprócz tych w stylu "Fajny blog.")
*Dziękuję za obserwację, jest duże prawdopodobieństwo, że również zaobserwuję Twojego bloga, ale napisz w komentarzu jego adres.