Kochane, mówiłam Wam już kiedyś, że ja za kierownicą to jak dopust boży? Dokupiłam sobie wczoraj dwie godziny ze względu na nadchodzący egzamin. Postanowiłam przejechać się z nowym egzaminatorem, niewiele starszym ode mnie, miałam nadzieję na luźniejszą atmosferę. Nie zawiodłam się.:) Myślał chyba, że jak skończyłam już kurs, to jeżdżę dobrze, więc rozsiadł się na swoim siedzeniu i jadł jabłko. Dobrze, że zjadł je szybko, bo by się udławił. Mam nowy przydomek: Kubica. Stwierdził, że jak już zdam to będę musiała wykupić sobie najdroższe ubezpieczenie i koniecznie jeździć z osobą, która mnie przyhamuje. Wyjeżdżamy z miasta, wrzucam piątkę, dobijam do 70 km/h; "Co ty robisz? Nie wiesz, że w zabudowanym jeździ się najwyższej na czwórce?". Ech, człowieku, a słyszałeś, że mam jeździć z prędkością nieutrudniającą jazdy innym? Poza tym strasznie śmiał się z mojej "linii żadnostronnie przekraczalnej" i znaku "Uwaga! Przerażający zakręt". Zapytał też, czy mój poprzedni instruktor pił walerianę przez cały czas przebywając ze mną. To jest po prostu talent. Oni wszyscy mnie nie rozumieją.
To taka mała wizualizacja mnie za kółkiem.:)
______________________ Nie mogę ćwiczyć; bolą mnie plecy i kolano.:( Jeżeli masz stronę na FB, to bardzo chętnie zrobię like za like:)
Jak ja wspominam swoją naukę jazdy, to też było dużo takich kwiatków. Ja miałam na kursie instruktora na luzie i nie nauczyłam się przez to porządnie jeździć, bo ciągle śmichy chichy, kawa w maku, ja nie chcę do zatoczki... Po niezdanych egzaminach wykupiłam dodatkowe godziny ze zmierzłym dziadem, tak mnie opieprzał, że łzy mi leciały i kazał kilka razy pod rząd parkować w zatoczkach. I co? Wreszcie zdałam :P
To dobrze że dobrze czujesz się za kółkiem ;) Mnie wizja prowadzenia samochodu przeraża. A co do mowy ciała to powiem Ci że o tym tak nie pomyślałam, ale w sumie słyszna uwaga ;D
Na mnie też instruktor mówił czasami Kubica :D Ach, to moje ruszanie niemal z piskiem opon <3 Ja miałam najlepszego instruktora na świecie, egzamin zdałam za trzecim razem, a jutro idę odebrać prawko. Powodzenia na egzaminie! Kiedy masz termin?
*Dziękuję za komentarze - jest to dla mnie bardzo ważne:) *Za każdy komentarz odwdzięczam się (oprócz tych w stylu "Fajny blog.") *Dziękuję za obserwację, jest duże prawdopodobieństwo, że również zaobserwuję Twojego bloga, ale napisz w komentarzu jego adres.
Jak ja wspominam swoją naukę jazdy, to też było dużo takich kwiatków. Ja miałam na kursie instruktora na luzie i nie nauczyłam się przez to porządnie jeździć, bo ciągle śmichy chichy, kawa w maku, ja nie chcę do zatoczki... Po niezdanych egzaminach wykupiłam dodatkowe godziny ze zmierzłym dziadem, tak mnie opieprzał, że łzy mi leciały i kazał kilka razy pod rząd parkować w zatoczkach. I co? Wreszcie zdałam :P
OdpowiedzUsuńciekawe masz te jazdy :D aż strach pomyśleć jak ja będę jeździć :P jak było na pierwszych jazdach? :) bo ja się strasznie stresuje :/
OdpowiedzUsuńTo dobrze że dobrze czujesz się za kółkiem ;) Mnie wizja prowadzenia samochodu przeraża.
OdpowiedzUsuńA co do mowy ciała to powiem Ci że o tym tak nie pomyślałam, ale w sumie słyszna uwaga ;D
Na mnie też instruktor mówił czasami Kubica :D Ach, to moje ruszanie niemal z piskiem opon <3 Ja miałam najlepszego instruktora na świecie, egzamin zdałam za trzecim razem, a jutro idę odebrać prawko.
OdpowiedzUsuńPowodzenia na egzaminie! Kiedy masz termin?
ha ha jesteś udana! =)
OdpowiedzUsuńAle z Ciebie agentka :D
OdpowiedzUsuńPrzynajmniej miło spędziłaś czas z instruktorem ;p
Widziałam to kiedys ;)
OdpowiedzUsuńAle się uśmiałam :) Ja miałam świetnego instruktora, zdałam za pierwszym razem i nawet raz kazał mi się ścigać z jego znajomym - wygrałam :D
OdpowiedzUsuńhaha :D
OdpowiedzUsuń