sobota, 8 lutego 2014

Studniówka.

Nadal bywam tutaj baaardzo rzadko, ale ciągle o Was pamiętam.:)
W zeszłą sobotę miała miejsce moja studniówka. Przygotowania do niej trwały od września. Wydałam na to kupę kasy. I tu rodzi się pytanie: Czy było warto?
Po pierwsze, miałam trzy sukienki. Białą, różową i czarną. Białą trzeba było przerobić u krawcowej, różowa była szyta na miarę, a czarną dostałam od mojego Chłopaka. Różniły się również długościami i przeznaczeniem: biała była do ziemi, tańczyłam w niej walca; różowa miała krótki przód, ale tren wlókł się lekko po podłodze, tańczyłam w niej poloneza, czarna była przed kolano, jednak całkiem bez pleców, co było problemem, bo nie mogłam do niej założyć stanika. Przebrałam się w nią po północy.
Dzień wcześniej byłam u kosmetyczki zrobić paznokcie. Zdecydowałam się na klasykę - frencha, ale odwróconego - czarny paznokieć i różowa końcówka. Nie zapominajmy o tym, że już miesiąc wcześniej zaczęłam latać do tej samej kosmetyczki jak głupia na solarium. Moja cera nadal to bardzo przeżywa, wiec koniec z tym.
Wymyśliłam dosyć niespotykaną fryzurę, była wzorowana na tym zdjęciu:
Wyszła genialnie, jeszcze takiej na żywo nie widziałam.


Jeżeli chodzi o makijaż, to do ostatniej chwili zastanawiałam się czy nie przesadziłam (a raczej moja kosmetyczka): całe powieki były w czarnym brokacie + sztuczne rzęsy. Dosłownie nie mogłam oczu otworzyć.
Wyglądało to mniej więcej tak, z tym, że zamiast różu w tle był szary.

Przygotowania były wprost wyczerpujące, nie zapominajcie o licznych próbach tańca (tańczyłam trzy układy) i o tym, że ćwiczyłam z tej okazji od września. 

Trwało to wszystko długo, kosztowało mnie mnóstwo czasu, energii i pieniędzy, a studniówka to przecież tylko jedna noc! Ale czy wolałabym włożyć w przygotowania mniej pracy i iść w zwyczajnej sukience, przeciętnym makijażu, bez zrobionych paznokci, opalenizny i niezgrabnych nogach jak 70% dziewcząt?
Oczywiście, że nie!:) Studniówka jest tylko raz w życiu, a ja za wszelka cenę chciałam zostać zapamiętana - i myślę, że taka zostałam, bo ile dziewczyn decyduje się na suknię w mocnym różu z wiejącym za nią trenem?:)

6 komentarzy:

  1. ja tez chce miec za rok rozowa sukienke :D dobrze, ze Ci sie podobalo :D
    klaudmen.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. pokaż tą sukienkę, jestem jej bardzo ciekawa, zaszalałaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Też chętnie bym zobaczyła cały efekt ^^ Mam nadzieję, że jakieś zdjęcie tutaj wrzucisz. Studniówka jest raz w życiu, to jest dla wielu ważny dzień, dla mnie nie był bo sobie wyjechałam wtedy XD ale też nie żałuję^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Z pewnością wyglądałaś zjawiskowo :)

    enchanted--enchanted.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zaszalałaś ;D
    Chciałbym zobaczyć na żywo Twoje włosy, musiałby wyglądać zjawiskowo ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Jesteś niesamowicie zorganizowana, bardzo mnie motywujesz swoją postawą. Ja bardzo żałuje, ze miałam krótką sukienkę- w sumie było to 6 lat temu i w porównaniu do reszty prezentowałam się całkiem dobrze, gdyż postawiłam na klasykę. Choć z głębi serca, gdybym cofnęła czas postawiłabym na niesamowicie długą i balową suknie, a co mi tam! Czekam teraz z utęsknieniem na jakiś ślub, bal cokolwiek, żeby moje marzenie się ziściło :D To niesamowite, że miałaś aż trzy sukienki, bardzo mnie tym zaintrygowałaś, bo pierwsze słyszę, że ktoś miał aż 3 sukienki na studniówce !:D Poza tym cieszę się, ze bal się udał, mimo wszystko studniówka jest tylko raz w życiu =)

    OdpowiedzUsuń

*Dziękuję za komentarze - jest to dla mnie bardzo ważne:)
*Za każdy komentarz odwdzięczam się (oprócz tych w stylu "Fajny blog.")
*Dziękuję za obserwację, jest duże prawdopodobieństwo, że również zaobserwuję Twojego bloga, ale napisz w komentarzu jego adres.